Jeśli jesteście zainteresowane moimi postami to zapraszam Was na Instagram, gdzie staram się dodawać treści nawet codziennie KLIK. Niemniej jednak, bez dłuższych, dokładniejszych opisów co i jak robię z włosami czuję się jak bez ręki, także bez zbędnych wstępów zapraszam Was na Aktualizację Włosową, która będzie się pojawiać co miesiąc.
Włosy farbowane (odrost farbą Tins of nature, odcień 1N) i hennowane (henna Erbe di Janas oraz henna firmy Nanga z dodatkiem Hibiskusa Phitofilos). Ponad półtora tygodnia temu nałożyłam ponownie hennę - zawsze hennuję częściej, kiedy pojawia się u mnie problem wypadania, staram się wizualnie zwiększyć tym samym objętość włosów. Jeśli miałabym określić z czym miałam największy problem w minionym miesiącu to jest to niezaprzeczalnie skóra głowy. Po zastosowaniu peelingu do skóry głowy Vianek (polecałam Wam go nawet w konsultacjach), który zawsze był u mnie dobrze tolerowany dostałam takich problemów z łupieżem, który miałam ostatnio x lat temu po szamponie Fructis. Myślałam, że minie po myciu, ale niestety. Trzy mycia z rzędu i nie chciał odpuścić mimo stosowania kosmetyków dedykowanych temu problemowi. Pomogła mi dopiero soda oczyszczona (włosy również błagały o mocniejsze oczyszczenie i po niej wyglądają zawsze naprawdę dobrze) oraz płukanka z octu jabłkowego. Na szczęście problem minął. Od dłuższego czasu nakładam również maski/odżywki jedynie na długość włosów, ponieważ mimo tego, że nie widzę obciążenia u nasady to jednak odczuwam dyskomfort skóry głowy w postaci swędzenia. Po płukance octowej na szczęście zawsze jest lepiej. Staram się używać również olejku herbacianego, a aktualnie największy komfort przynosi mi szampon Jardin, który za sprawą mięty (między innymi) przyjemnie chłodzi mi skórę po umyciu i daje uczucie świeżości, które jest dla mnie niezastąpione.
Szampony: W tym miesiącu naprzemiennie używałam trzech szamponów, które widzicie na zdjęciu. Szampon Jardin mimo wodnistej konsystencji (i moich obaw, że przy okazji jednego mycia wyleję połowę buteleczki na głowę), jest naprawdę wydajny, ale nie używam go do zmywania tzw. 'ciężkiego kalibru' z włosów i mam tu na myśli 'dokładanki' (olejowanie, a na naolejowane włosy kompresy jak np. miodowo-oliwny). Daje uczucie niesamowitej świeżości, która przy aktualnych przypadłościach jest naprawdę bardzo pożądanym efektem. Najczęściej sięgam po szampon Organic Shop, który ma mocniejszy detergent w składzie, ale właśnie po szamponie z SCS moje włosy są okay, a nie smętnie wiszą. Każde mycie włosów uprzedza olejowanie, więc nie odczuwam na włosach negatywnych skutków codziennego mycia włosów szamponem z SCS. Na początku Włosomanictwa używałam przecież szamponów Alterra i bardzo je sobie chwaliłam, aż nie odkryłam starych, dobrych szamponów EcoLab : )
Do mocniejszego oczyszczania (i po tym szamponie włosy naprawdę aż szeleszczą) postawiłam w tym miesiącu na szampon Joanna Ogórek i aloes. Szampon stosowałam przed henną i kiedy stwierdziłam, że potrzebują ode mnie 'czegoś' mocniejszego.
Oleje: najczęściej jak zawsze sięgałam po olej kameliowy (w okresie jesienno-zimowym moje włosy czasem lubią się kruszyć, a na ten problem kamelia zawsze świetnie działa), jak również po maskę do włosów Naturalis, którą stosuję przed myciem włosów i którą serdecznie polecam (jeśli Wasze włosy, podobnie jak moje lubią olej kokosowy). Po niej włosy zawsze są błyszczące i wygładzone. Na zdjęciu zabrakło Skwalanu z oliwek Mohani, który również stosuję systematycznie, ponieważ nic tak nie dociąża moich włosów (obserwuję najczęściej sterczące baby hair przy głowie i genialnie je wygładza) jak właśnie on. Dodatkowo robi to bez ich przeciążenia. Po użyciu Skwalanu widzę, że są nawilżone, nie strączkują się.
Jeśli chodzi o serum La-Le to musiałam sobie zorganizować kolejną buteleczkę by stosować przez najbliższy miesiąc, ponieważ względem tego produktu mam mieszane uczucia - zwykle pozostawia włosy mocno dociążone, na drugi dzień są już do mycia, ale ostatnio po użyciu włosy były jakieś szorstkie i bardzo się elektryzowały. Niemniej jednak więcej mam na temat tego serum miłych wspomnień, więc będę jeszcze stosować zanim wydam werdykt ostateczny ;d
Maski: maski aktualnie dwie. Maska Ekos dla moim włosów jest niezastąpiona i jeśli chcę uzyskać good hair day, to zawsze sięgam właśnie po nią a dodatkowo - cudownie rozczesują mi się po niej włosy co przy aktualnej długości jest dla mnie ważne (radzę sobie również w ten sposób, że włosy myję w kabinie prysznicowej a nie nad wanną jak dotychczas. Dzięki temu, że myję je w tym samym kierunku co później są rozczesywane, samo czesanie zajmuje mi około 2 minut jak nie krócej). Maska Bananowe awokado Fitokosmetik to aktualnie jedna z moich ulubionych masek, ale przyznam, że czesanie nie idzie tak pięknie i gładko jak po masce Ekos. Niemniej jednak ładnie mi je nabłyszcza i myślę, że okres letni będzie dla tej maski strzałem w dziesiątkę : ) Proteiny dostarczam jak zawsze kompresie miodowo-oliwno-żółtkowym bądź za sprawą laminowania, które w tym miesiącu miało miejsce (efekt po zastosowaniu możecie zobaczyć TUTAJ).
Zabezpieczanie włosów: Zamiennie olej kameliowy, maska Naturalis bądź fluid Argan SPA EcoLab. Włosy do zdjęć były zabezpieczane i wygładzane właśnie nim.
Suplementy: od 16 listopada piję suplement od Anwen (jak Wasze wrażenia? wiem, że większość z Was ma już ten nutrikosmetyk : )) i nie mogę się doczekać kiedy zobaczę pierwsze efekty. Pisałam maila do Ani, która zaleciła 3 miesięczną kurację i tak właśnie zamierzam zrobić. Smak Shake Your Hair to taka oranżadka o smaku truskawkowym i kiwi (ja wyczuwam jeszcze ananasa). Naprawdę przyjemnie się to pije, chociaż po systematycznym piciu drożdży wiem, że jestem w stanie dużo znieść - na szczęście Shake Your Hair to sama przyjemność (przynajmniej jak na razie).
Największy problem w listopadzie
Włosy farbowane (odrost farbą Tins of nature, odcień 1N) i hennowane (henna Erbe di Janas oraz henna firmy Nanga z dodatkiem Hibiskusa Phitofilos). Ponad półtora tygodnia temu nałożyłam ponownie hennę - zawsze hennuję częściej, kiedy pojawia się u mnie problem wypadania, staram się wizualnie zwiększyć tym samym objętość włosów. Jeśli miałabym określić z czym miałam największy problem w minionym miesiącu to jest to niezaprzeczalnie skóra głowy. Po zastosowaniu peelingu do skóry głowy Vianek (polecałam Wam go nawet w konsultacjach), który zawsze był u mnie dobrze tolerowany dostałam takich problemów z łupieżem, który miałam ostatnio x lat temu po szamponie Fructis. Myślałam, że minie po myciu, ale niestety. Trzy mycia z rzędu i nie chciał odpuścić mimo stosowania kosmetyków dedykowanych temu problemowi. Pomogła mi dopiero soda oczyszczona (włosy również błagały o mocniejsze oczyszczenie i po niej wyglądają zawsze naprawdę dobrze) oraz płukanka z octu jabłkowego. Na szczęście problem minął. Od dłuższego czasu nakładam również maski/odżywki jedynie na długość włosów, ponieważ mimo tego, że nie widzę obciążenia u nasady to jednak odczuwam dyskomfort skóry głowy w postaci swędzenia. Po płukance octowej na szczęście zawsze jest lepiej. Staram się używać również olejku herbacianego, a aktualnie największy komfort przynosi mi szampon Jardin, który za sprawą mięty (między innymi) przyjemnie chłodzi mi skórę po umyciu i daje uczucie świeżości, które jest dla mnie niezastąpione.
Szampony: W tym miesiącu naprzemiennie używałam trzech szamponów, które widzicie na zdjęciu. Szampon Jardin mimo wodnistej konsystencji (i moich obaw, że przy okazji jednego mycia wyleję połowę buteleczki na głowę), jest naprawdę wydajny, ale nie używam go do zmywania tzw. 'ciężkiego kalibru' z włosów i mam tu na myśli 'dokładanki' (olejowanie, a na naolejowane włosy kompresy jak np. miodowo-oliwny). Daje uczucie niesamowitej świeżości, która przy aktualnych przypadłościach jest naprawdę bardzo pożądanym efektem. Najczęściej sięgam po szampon Organic Shop, który ma mocniejszy detergent w składzie, ale właśnie po szamponie z SCS moje włosy są okay, a nie smętnie wiszą. Każde mycie włosów uprzedza olejowanie, więc nie odczuwam na włosach negatywnych skutków codziennego mycia włosów szamponem z SCS. Na początku Włosomanictwa używałam przecież szamponów Alterra i bardzo je sobie chwaliłam, aż nie odkryłam starych, dobrych szamponów EcoLab : )
Do mocniejszego oczyszczania (i po tym szamponie włosy naprawdę aż szeleszczą) postawiłam w tym miesiącu na szampon Joanna Ogórek i aloes. Szampon stosowałam przed henną i kiedy stwierdziłam, że potrzebują ode mnie 'czegoś' mocniejszego.
Oleje: najczęściej jak zawsze sięgałam po olej kameliowy (w okresie jesienno-zimowym moje włosy czasem lubią się kruszyć, a na ten problem kamelia zawsze świetnie działa), jak również po maskę do włosów Naturalis, którą stosuję przed myciem włosów i którą serdecznie polecam (jeśli Wasze włosy, podobnie jak moje lubią olej kokosowy). Po niej włosy zawsze są błyszczące i wygładzone. Na zdjęciu zabrakło Skwalanu z oliwek Mohani, który również stosuję systematycznie, ponieważ nic tak nie dociąża moich włosów (obserwuję najczęściej sterczące baby hair przy głowie i genialnie je wygładza) jak właśnie on. Dodatkowo robi to bez ich przeciążenia. Po użyciu Skwalanu widzę, że są nawilżone, nie strączkują się.
Jeśli chodzi o serum La-Le to musiałam sobie zorganizować kolejną buteleczkę by stosować przez najbliższy miesiąc, ponieważ względem tego produktu mam mieszane uczucia - zwykle pozostawia włosy mocno dociążone, na drugi dzień są już do mycia, ale ostatnio po użyciu włosy były jakieś szorstkie i bardzo się elektryzowały. Niemniej jednak więcej mam na temat tego serum miłych wspomnień, więc będę jeszcze stosować zanim wydam werdykt ostateczny ;d
Maski: maski aktualnie dwie. Maska Ekos dla moim włosów jest niezastąpiona i jeśli chcę uzyskać good hair day, to zawsze sięgam właśnie po nią a dodatkowo - cudownie rozczesują mi się po niej włosy co przy aktualnej długości jest dla mnie ważne (radzę sobie również w ten sposób, że włosy myję w kabinie prysznicowej a nie nad wanną jak dotychczas. Dzięki temu, że myję je w tym samym kierunku co później są rozczesywane, samo czesanie zajmuje mi około 2 minut jak nie krócej). Maska Bananowe awokado Fitokosmetik to aktualnie jedna z moich ulubionych masek, ale przyznam, że czesanie nie idzie tak pięknie i gładko jak po masce Ekos. Niemniej jednak ładnie mi je nabłyszcza i myślę, że okres letni będzie dla tej maski strzałem w dziesiątkę : ) Proteiny dostarczam jak zawsze kompresie miodowo-oliwno-żółtkowym bądź za sprawą laminowania, które w tym miesiącu miało miejsce (efekt po zastosowaniu możecie zobaczyć TUTAJ).
Zabezpieczanie włosów: Zamiennie olej kameliowy, maska Naturalis bądź fluid Argan SPA EcoLab. Włosy do zdjęć były zabezpieczane i wygładzane właśnie nim.
Suplementy: od 16 listopada piję suplement od Anwen (jak Wasze wrażenia? wiem, że większość z Was ma już ten nutrikosmetyk : )) i nie mogę się doczekać kiedy zobaczę pierwsze efekty. Pisałam maila do Ani, która zaleciła 3 miesięczną kurację i tak właśnie zamierzam zrobić. Smak Shake Your Hair to taka oranżadka o smaku truskawkowym i kiwi (ja wyczuwam jeszcze ananasa). Naprawdę przyjemnie się to pije, chociaż po systematycznym piciu drożdży wiem, że jestem w stanie dużo znieść - na szczęście Shake Your Hair to sama przyjemność (przynajmniej jak na razie).
Jak Wasze włosy w tym miesiącu? : ) Dajcie znać : )
Twoje włosy są idealne w każdym calu😊
OdpowiedzUsuńpięknie dziękuję : ) bardzo mi miło - tutaj jeszcze są po pielęgnacji w domu moich rodziców gdzie nie potrzebuję filtra prysznicowego i tam zawsze wyglądają lepiej : )
Usuńdziękuję za komentarz! : )
pozdrawiam <3
Ja też dopiero zaczęłam Shake your hair, więc jestem pełna nadziei na wzmocnienie i może zagęszczenie. Pije się fajnie
OdpowiedzUsuńtak! też jestem tego zdania, że pije się fajnie i co najważniejsze jest to szybkie w przygotowaniu w porównaniu np. do gotowania glutka lnianego (chociaż po nim zawsze miałam dużo nowych włosów <3). Ja z SYH liczę właśnie na baby hair ;D : )
Usuńdziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie : )
Twoje włosy są przepiękne! A kuracja Anwen trwa i u mnie :*
OdpowiedzUsuńliczę, że po tych trzech miesiącach będziemy bardzo zadowolone z efektów ;d chociaż wiem, że już po miesiącu będzie można coś dostrzec ;3 ja zakupiłam na razie jedną puszkę, dokupię niebawem dwie kolejne już za jednym zamachem ;D
Usuńdziękuję za komentarz <3 pozdrawiam!
Włoski jak zawsze przecudowne! <3 super Cię widzieć i czytać znów na blogu :*
OdpowiedzUsuńślicznie dziękuję <3 ja również ciesze się z bloga, bo jednak tutaj lepiej mi się pisze niż na telefonie, na Instagramie ;d a ja mam zawsze więcej do powiedzenia jak opisuję pielęgnację ;D : )
Usuńdziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam! : )
Moje włosy powróciły do jesienno-zimowego elektryzowania się i oklapu :/ może jakiś przyszły wpis z poradami? Byłabym wdzięczna! No i oczywiście miło, że wróciłaś do pisania na blogu :)
OdpowiedzUsuńhej hej! : ) bardzo mi miło, że cieszysz się z mojego powrotu <3 : ) oczywiście będą takie wpisy w tym tygodniu pojawi się właśnie coś na objętość : ) dziękuję za komentarz!: )
Usuńpozdrawiam i życzę miłego dnia : )
Witaj Olu ponownie w blogosferze, wybacz że tak skopiuję słowo w słowo to co napisałam na nowym blogu Moniki, ale mam do Was obu taką samą sympatię i spostrzeżenia :), także cytując samą siebie:
OdpowiedzUsuńTo ja, Kamila, byłam stałą czytelniczką Waszego bloga przez ponad 5 lat :).
Oczywiście przykro, że wspólny blog się rozpadł. Cieszę się, że zdążyłam chociaż raz coś zakupić w sklepie (Włosbox zapuszczanie i zagęszczanie), naprawdę miło było przeczytać odręcznie napisane pozdrowienia.
Coś poważnego musiało się stać między Wami, ale ja nie oceniam, każdą z Was darzę sympatią i będę zaglądać na Wasze oddzielne konta, a po cichu życzę Wam i mam nadzieję, że kiedyś dojdziecie do porozumienia, wszak szkoda tylu wspólnych lat, wspominałaś że byłyście nierozłączne w przyjaźni od gimnazjum :).
Ale tak jak mówię, nie oceniam i nie staję po żadnej stronie bo przecież nie wiem i zapewne nigdy się nie dowiem co się stało, a Tobie Olu gorąco kibicuję w samodzielnym projekcie :)
hej Kamila! : ) bardzo mi miło, że zdążyłaś zrobić zakupy jeszcze we wspólnym sklepie : ) i oczywiście cieszę się również, że paczka przypadła Ci do gustu : )
OdpowiedzUsuńprześlicznie dziękuję za miłe i krzepiące słowa! ciesze się, że jesteś również tutaj : )
pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ten komentarz : )
Też niecierpliwie czekam na Twoje efekty z Shake Your Hair, nic mnie tak nie przekonuje do czegoś niż Twoje recenzje :D Olu, dalej zagęszczasz intensywnie włosy? Jakieś nowości z pola walki? :) / Paulina Viburnum
OdpowiedzUsuństworzę wpis, bo dla mnie zagęszczenie jak zawsze numer jeden na tapecie i to będzie taki plan na najbliższy czas ;D podcięłam więcej włosy, żeby wyglądały lepiej i mniej smętnie ;d
UsuńPaulina, dziękuję za komentarz <3
W takim razie czekam! <3
Usuń